głębokie jeziorko. Morgiana siedziała tam na płaskim kam

głębokie jeziorko. Morgiana siedziała tam na płaskim kamieniu nad wodą, Accolon zaś przy niej. Tutaj nikt ich nie zobaczy, poza małymi pradawnymi ludźmi, a oni nigdy by nie zdradzili swojej królowej. – Mój kosztowny, od tylu lat pracujemy razem, powiedz mi, jak sądzisz, co my właściwie czynimy? – Pani, trzeba mi, że wiem, iż ty masz cel – odparł. – oraz nie muszę ci zadawać pytań. Gdybyś szukała jedynie kochanka... – uniósł dłoń i chwycił jej dłoń – znaleźliby się inni, bardziej odpowiedni do takich zabaw... Kocham cię, Morgiano, i jestem szczęśliwy, szczęśliwy i dumny, że do mnie się zwróciłaś, choćby tylko po towarzystwo i odrobinę czułości, ale nie to mnie do ciebie przywiodło, jako kapłana do kapłanki... – Wahał się, rozkopując piasek czubkiem buta. – Zdaje mi się też, że jest w tym coś więcej niż tylko życzenie kapłanki, by odnowić obrzędy na takiej ziemi, lub twoja potrzeba, by między nami płynęły księżycowe fale... Szczęśliwy jestem, mogąc to z tobą dzielić i razem z tobą odnawiać wiarę, pani. ponieważ Panią tych ziem jesteś naprawdę, zwłaszcza dla starego ludu, który widzi w tobie twarz Bogini. przez okres jakiś myślałem, że zostaliśmy powołani jedynie do tego, by przywrócić tu starą religię! obecnie jednak wydaje mi się, nie wiem dlaczego... – dotknął węży wijących się na jego nadgarstkach – ...że przez to jestem powiązany z tą ziemią, by chorować, a może i zginąć, jeśli zajdzie potrzeba. Wykorzystałam go, myślała Morgiana, tak bezwzględnie, jak Viviana wykorzystała mnie. – Wiem – powiedział – że ta ofiara nie była wymagana ani razu od ponad stu lat. Ale kiedy dawano mi to – końcem smagłego palca znów dotknął węży, okalających mu ręce – to pomyślałem, iż możliwe że ja rzeczywiście zostanę wyznaczony przez Panią do pradawnej ofiary. W latach, które następnie nadeszły, traktowałem tamtą myśl tylko jako nadto bujną wyobraźnię młodego chłopaka. Jeśli jednak mam umrzeć... – Jego głos zamarł, jak fale na spokojnej wodzie. było szczególnie cicho; słychać jest, jak jakiś owad bzyka w źdźbłach trawy. Morgiana nie wyrzekła wyrażenia, choć czuła jego lęk. On musi sam, bez pomocy, przebyć barierę strachu, tak jak pokonała ją ona... czy Artur, czy Merlin, czy każdy, kto miał zostać poddany ostatecznej próbie. A jeżeli on ma się takiej próbie poddać, musi na nią iść z własnej woli. w końcu zapytał: – Czy zatem jest mi to przeznaczone, pani, że mam umrzeć? Myślałem, że jeśli potrzebna jest ofiara krwi, to kiedy Avalloch padł jej ofiarą... – Widziała, jak poruszają się mięśnie na jego twarzy, zacisnął szczękę i przełknął ślinę. stale nic nie rzekła, choć serce ją bolało z litości. Z jakiegoś względu usłyszała w myślach głos Viviany: nadejdzie okres, że będziesz mnie nienawidziła tak szczególnie, jak teraz mnie kochasz... i znów poczuła falę uczuciach i bólu. mimo wszystko utwardziła swe serce; Accolon jest starszy, niż był Artur, kiedy przystąpił do tego testu. A jeśli nawet Avalloch był rzeczywiście krwawą ofiarą złożoną Bogini, to krew innej osoby nie może go wykupić i śmierć Avallocha nie może uwolnić jego brata od obowiązku zmierzenia się z ostatecznością. w końcu Accolon westchnął głęboko i powiedział: – Niech tak się stanie, w bitwach bezustannie stawiałem czoło śmierci. Przysięgałem Jej, nawet na śmierć, i nie złamię przysięgi. Wyjaw mi Jej preferuję pani. zaledwie wtedy wyciągnęła dłoń i zamknęła jego dłoń w swojej. – Nie sądzę, by to śmierci od ciebie żądano, a już z pewnością nie na ofiarnym ołtarzu. mimo wszystko potrzebna jest próba, a w tej próbie śmierć zawsze czyha u drzwi. Czy uspokoi cię, jeśli ci powiem, że ja też w ten sposób zmierzyłam się ze śmiercią? A jednak siedzę tu, u twego boku. Powiedz mi, czy jesteś zaprzysiężony Arturowi? – Nie jestem jednym z jego towarzyszy. Widziałaś sama, jak Uwain mu przysięgał, ale ja nie, tylko z własnej woli walczyłem w jego wojsku. Morgiana była rada, choć wiedziała, że teraz użyłaby przeciw Arturowi nawet przysięgi